Jest wiosna w zimie, więc wybrałem się, jak to mówią na rower. Udałem się w kierunku Dolinki Służewieckiej, aby naocznie przekonać się, jak wygląda sławny reklamowy absurd, który bulwersuje wielu, ale nie wszystkich.
Właściciel posesji przy ulicy Fosa obudował cały swój dom olbrzymim metalowym stelażem do które mocowane są gigantyczne reklamy. Takie działanie spotkało się z falą krytyki, ale w Polsce jak wiadomo obowiązuje zasada Pawła i Gawła "Wolnoć, Tomku, w swoim domku".
Ruch samochodowy w tym miejscu jest olbrzymi, a ekspozycja dla reklamy wspaniała, więc zmieniają się tylko reklamodawcy, a biznes kręci się dosłownie i w przenośni.
Reklama zasłoniła zabytkowy kościół parafii św. Katarzyny znany z prawicowych konwentykli.
Podobno nic z tym tzn reklamą nie można zrobić, więc może przydałby się nowy konwentykiel u Burmistrza Piotra Guziała ... przecież to jego rewir i (samo)rządy!
[zdjęcia wykonano 4 stycznia 2014 roku]
Artur Miłobędzki
Blog about street art and graffiti. What is the difference between graffiti and street art? Both forms are very similar. Writers and artists do in public. Graffiti is a form of advertisement, but street art is a form of message. In other word graffiti is tags and street art is art? This is only my opinion ...
Komentarze
Get this Recent Comments Widget
Popular Posts
-
Na żelbetowych podporach mostu Łazienkowskiego w okolicy ulicy Myśliwieckiej stworzono kolekcję murali, z których część to prawdziwe dzi...
-
W przejściu pod budynkiem przy ulicy Szwankowskiego 4 na Jelonkach czeka nas niespodzianka w postaci muralu. Kolorystyka dobrze dobrana. Ta...
-
Jest takie osiedle w Warszawie o którym krążą już legendy. W większości to wyssane z palca bzdury, bo mieszkają tam tacy sami Warszawiacy, j...
-
Szklany sześcian z reprodukcją obrazu Canaletta Krakowskie Przedmieście w stronę Placu Zamkowego ( Krakowskie Przedmieście w stronę Kolumn...
-
Mural przy ulicy Wioślarskiej na Solcu w Warszawie składa się z kilku części namalowanych na wspólnym tle. Tłem jest miejska dżungla, która ...
Rzeczywiście wygląda to fatalnie. Ponieważ państwo jest słabe i nie może, albo nie chce radzić sobie z brzydotą w sferze publicznej, jest tak samo beznadziejnie, jak za komuny. Z tą różnicą, że bardziej kolorowo, ale jak się zje sałatkę warzywną i ona zaszkodzi, to też może być kolorowo...
OdpowiedzUsuńTa sytuacja kojarzy mi się z tym, o czym Leopold Tyrmand pisał w "Dzienniku" - brzydota triumfuje.
a mnie tam się nawet podoba... wygląda lepiej niż podobne w wielu miejscach w centrum Warszawy
OdpowiedzUsuńReklama rzeczywiście dosyć sporych rozmiarów, nie często spotyka się tego typu billboardy zasłaniające cały budynek. Rozumiem oburzenie wielu osób, które twierdzą, że jest za duża i nie pasuje w tym miejscu, ale chyba nic nie można z tym zrobić.
OdpowiedzUsuń